Hej,hej,hej...miałam zamiar rozdział dodać wczoraj i dzisiaj...a z tego wyszło jedno wielkie gó*no , to przyszła koleżanka,to pies mnie męczył a drugie to tata się na mnie wydzierał .
Nie ma to jak drugi miesiąc wakacji ^^ . No w sumie to ostatni miesiąc ale jak dla mnie najlepszy . Za dwa tygodnie wyjeżdżam i może niekiedy uda mi się dodać rozdział , może dwa . Ktoś z was może uczęszcza na jazdę konną ? Ja po roku użerania się nad ostatnią klasą podstawówki nie szukałam sobie stajni , aż do teraz , gdy 10 minut samochodem jest stajnia . W każdym bądź razie nie mogę zmarnować tych pięknych 7 lat z końmi !
Helenuś qń na którym będę jeździła :3
piątek, 1 sierpnia 2014
czwartek, 31 lipca 2014
Informowani .
Jeśli chcesz być informowany o nowych rozdziałach napisz komentarz z swoim adresem e-mail . Z każdym nowym rozdziałem/ami będe pisała ci wiadomość :)
środa, 30 lipca 2014
Rozdział 2 . Cz.2
- Pomyślałam , że najpierw spróbuję go do siebie przyzwyczaić , chodząc do jego boksu - powiedziała ,
przełykając ślinę . - Chcę zacząć dziś popołudniu ...
Po obiedzie , idąc w kierunku boksu Spartana , Lucy zdała sobie sprawę , że nigdy wcześniej nie czuła takiej nie chęci do współpracy z koniem . Kiedy zbliżyła się , zobaczyła , że Spartan bacznie się jej przygląda , trzymając wysoko uniesiony łeb . Długa czarna grzywa opadała mu na piękny pysk . Lucy zawahała się . Choć była zdenerwowana , instynkt podpowiadał jej , by podejść prosto do drzwi boksu . Musiała się do niego zbliżyć , jeśli chciała przełamać strach konia . Zrobiła krok w jego stronę . W jednej chwili Spartan odrzucił łeb i podniósł przednie kopyta . Lucy stanęła w miejscu , nie wiedząc co robić .
- Może jeśli tu postoję .. - pomyślała . - Uspokoi się za chwilę i pozwoli mi podejść bliżej... . A jeśli nie potrzebnie go...stresuję ?
Odczekała chwilę , ale nie widać było , by Spartan się uspokoił . Przestępował z nogi na nogę , nadal trzymając wysoko uniesiony łeb . Po kilku baardzoo długich minutach Lucy zabrała krzesło z pomieszczenia gospodarczego i postawiła je dokładnie na przeciw boksu Spartana . Koń przez cały czas , chodził w boksie , od ściany do ściany , do przodu i do tyłu . Minęła godzina . Lucy wstała i spróbowała przysunąć krzesło nieco bliżej , ale Spartan gwałtownie stanął dęba . Postanowiła dać sobie spokój . Może następnego dnia będzie miała więcej szczęścia . Odstawiając krzesło pomyślała że wcale nie musi tak być . Nigdy .
*2 godziny później *
Gdy wróciła do stajni , Spartan wyglądał ponad drzwiami . Zatrzymała się tak , by wiatr wiał w jej stronę i by do nozdrzy konia nie doleciał jej zapach . Spartan spoglądał na pastwiska , nie świadomy jej obecności . Miał postawione uszy i przez chwile Lucy zobaczyła w nim tamtego pięknego,mądrego konia sprzed wypadku .
Podeszła bliżej , a Spartan , usłyszawszy kroki odwrócił się szybko.. CDN .
~`Od Autorki` ~
Tak Spartan w opisie postaci jest koniem Lucy , ale na początku opowiadania będzie on koniem do ''terapii'' po wypadku który przeżył . O wypadku może się później dowiecie :)
przełykając ślinę . - Chcę zacząć dziś popołudniu ...
Po obiedzie , idąc w kierunku boksu Spartana , Lucy zdała sobie sprawę , że nigdy wcześniej nie czuła takiej nie chęci do współpracy z koniem . Kiedy zbliżyła się , zobaczyła , że Spartan bacznie się jej przygląda , trzymając wysoko uniesiony łeb . Długa czarna grzywa opadała mu na piękny pysk . Lucy zawahała się . Choć była zdenerwowana , instynkt podpowiadał jej , by podejść prosto do drzwi boksu . Musiała się do niego zbliżyć , jeśli chciała przełamać strach konia . Zrobiła krok w jego stronę . W jednej chwili Spartan odrzucił łeb i podniósł przednie kopyta . Lucy stanęła w miejscu , nie wiedząc co robić .
- Może jeśli tu postoję .. - pomyślała . - Uspokoi się za chwilę i pozwoli mi podejść bliżej... . A jeśli nie potrzebnie go...stresuję ?
Odczekała chwilę , ale nie widać było , by Spartan się uspokoił . Przestępował z nogi na nogę , nadal trzymając wysoko uniesiony łeb . Po kilku baardzoo długich minutach Lucy zabrała krzesło z pomieszczenia gospodarczego i postawiła je dokładnie na przeciw boksu Spartana . Koń przez cały czas , chodził w boksie , od ściany do ściany , do przodu i do tyłu . Minęła godzina . Lucy wstała i spróbowała przysunąć krzesło nieco bliżej , ale Spartan gwałtownie stanął dęba . Postanowiła dać sobie spokój . Może następnego dnia będzie miała więcej szczęścia . Odstawiając krzesło pomyślała że wcale nie musi tak być . Nigdy .
*2 godziny później *
Gdy wróciła do stajni , Spartan wyglądał ponad drzwiami . Zatrzymała się tak , by wiatr wiał w jej stronę i by do nozdrzy konia nie doleciał jej zapach . Spartan spoglądał na pastwiska , nie świadomy jej obecności . Miał postawione uszy i przez chwile Lucy zobaczyła w nim tamtego pięknego,mądrego konia sprzed wypadku .
Podeszła bliżej , a Spartan , usłyszawszy kroki odwrócił się szybko.. CDN .
~`Od Autorki` ~
Tak Spartan w opisie postaci jest koniem Lucy , ale na początku opowiadania będzie on koniem do ''terapii'' po wypadku który przeżył . O wypadku może się później dowiecie :)
wtorek, 29 lipca 2014
Rozdział 2 . Cz. 1
Dla Cherotici człowiek był drapieżnikiem . Odsuwając się Lucy przekazywała Cher , że jej nie zagraża . Chciała , by klacz sama zechciała za nią pójść . I ku swej radości ujrzała , że klacz podąża jej śladami , z nosem przy ramieniu dziewczyny , ciepłym oddechem łaskocząc ją w szyje . Wreszcie Lucy stanęła i w nagrodę jeszcze raz pogłaskała klacz po czole .
- To było porozumienie - objaśniła Sean'owi - Mogę zacząć pracować nad tym , by przyzwyczaić ją do siodła . Powinno nam teraz pójść łatwiej .
Żeby pokazać , że nie były to czcze słowa , Lucy przejachała dłonią po grzbiecie Cherotici , o czym oparłą się o nią całym ciężarem . Klacz nawet nie drgnęła .
- Na dziś wystarczy - Powiedziała Lucy , głaszcząc klacz.
- Niesamowite ! - Sean'owi aż błyszczały oczy , kiedy otwierał bramę , by wypuścić Lucy i Cher .
Lu przytaknęła . Wielokrotnie obserwowała jak robi to mama .
- Wiesz , nawet gdy robisz to już któryś raz , to jest to tak samo niesamowite - powiedział .
- To kiedy spróbujesz się porozumieć ze spartanem ?-zabytał Sean, gdy prowadzili Cherotice przez podwórze .
- Na tym etapie byłoby to szleństwo !- wtrąciła się mama Lucy , która właśnie przechodziła obok z wiadrem do pojenia koni . Zatrzymała się i spojrzała na Lucy . - Nie wiadomo co mogło by mu strzelić do łba .
- Nie jest aż tak źle..- zaprotestowała Lucy , choć w głębi duszy wiedziała , że mama ma racje .
- On może być niebezpieczny - powiedziała Marion patrząc na Lucy z powagą .
- Nie - zapewniała Lucy , widząć przestrach na twarzy Sean'a - Spokojnie , Sean . Na razie nie mam zamiaru się z nim porozumiewać , bo pewnie wyskoczyłby przez płot , gdybym wyprowadziła go na wybieg .
CDN...
Przepraszam jeśli są błędy , ale ja nie mam w zwyczaju pisania opowiadań o godzinie 23 . Błędy są tylko dlatego że oczy mi się zamykają . Jeśli ma się psa który wiecznie chce się bawić i biegać trudno się nie zmęczyć...
~Lucy
- To było porozumienie - objaśniła Sean'owi - Mogę zacząć pracować nad tym , by przyzwyczaić ją do siodła . Powinno nam teraz pójść łatwiej .
Żeby pokazać , że nie były to czcze słowa , Lucy przejachała dłonią po grzbiecie Cherotici , o czym oparłą się o nią całym ciężarem . Klacz nawet nie drgnęła .
- Na dziś wystarczy - Powiedziała Lucy , głaszcząc klacz.
- Niesamowite ! - Sean'owi aż błyszczały oczy , kiedy otwierał bramę , by wypuścić Lucy i Cher .
Lu przytaknęła . Wielokrotnie obserwowała jak robi to mama .
- Wiesz , nawet gdy robisz to już któryś raz , to jest to tak samo niesamowite - powiedział .
- To kiedy spróbujesz się porozumieć ze spartanem ?-zabytał Sean, gdy prowadzili Cherotice przez podwórze .
- Na tym etapie byłoby to szleństwo !- wtrąciła się mama Lucy , która właśnie przechodziła obok z wiadrem do pojenia koni . Zatrzymała się i spojrzała na Lucy . - Nie wiadomo co mogło by mu strzelić do łba .
- Nie jest aż tak źle..- zaprotestowała Lucy , choć w głębi duszy wiedziała , że mama ma racje .
- On może być niebezpieczny - powiedziała Marion patrząc na Lucy z powagą .
- Nie - zapewniała Lucy , widząć przestrach na twarzy Sean'a - Spokojnie , Sean . Na razie nie mam zamiaru się z nim porozumiewać , bo pewnie wyskoczyłby przez płot , gdybym wyprowadziła go na wybieg .
CDN...
Przepraszam jeśli są błędy , ale ja nie mam w zwyczaju pisania opowiadań o godzinie 23 . Błędy są tylko dlatego że oczy mi się zamykają . Jeśli ma się psa który wiecznie chce się bawić i biegać trudno się nie zmęczyć...
~Lucy
Rozdział 1 .
Wreszcie
nadszedł ten dzień . Dzień w którym miała przyjechać zraniona
przez byłych właścicieli klacz . Gdy przyczepa podjechała Lucy
ostrożnie odsunęła zasuwy pomieszczenia w którym znajdował się
koń . Spłoszone zwierzę szybkim galopem wyleciało z pomieszczenia
na maneż . Po 15 minutowych galopach klaczy dziewczyna wzięła
lonże i przeszła przez ogrodzenie . Lucy strzeliła końcem lonży
w kierunku tylnych nóg konia , a zaskoczona Cherotica puściła się
kłusem.Lucy starała się iść na tyle szybko by klacz jej nie
wyprzedziła . Podobnie strzeliła liną i Cherotica rozpoczęła
wolny galop z wysoko uniesionym łbem. Cały czas dotrzymując tempa
klaczy i nie spuszczając wzroku z jej oczu , Lucy popędzała
konia . Po siedmiu okrążeniach wysunęła się lekko naprzód i ,
zablokowawszy Cher drogę , skierowała ją w przeciwną stronę .
-Widzisz ? - zwróciła się do Sean'a po kolejnych kilku okrążeniach . - Popatrz na ucho .
Klacz skierowała je do wewnątrz , w kierunku Lucy , to znaczy,że jest już gotowa.
-Widzisz ? - zwróciła się do Sean'a po kolejnych kilku okrążeniach . - Popatrz na ucho .
Klacz skierowała je do wewnątrz , w kierunku Lucy , to znaczy,że jest już gotowa.
Popędziła jeszcze trochę Cherotice
czekając cierpliwie na kolejny sygnał . Po chwili zauważyła go :
klacz zwolniła,biegła teraz kłusem i zaczęła wykonywać take
ruchy pyskiem jakby coś przeżuwała . W ten sposób próbowała
przekazać Lucy , że jest gotowa się z nią zaprzyjaźnić . I
wreszcie dała Lucy ostatni znak : wyciągnęła szyję tak mocno ,
że jej pysk niemalże dotykał ziemi .
Jednym zręcznym ruchem odwróciła
się bokiem do konia i spuściła wzrok . Tak bardzo skoncentrowała
się się na Cherotice , że zupełnie zapomniała o tym , jak
bacznie obserwuję ją Sean. Kontem oka zauważyła że klacz się
zatrzymuje . Cher spojrzała na Lu, zdecydowanym krokiem podeszła do
środka ujeżdżalni i stanęła za jej placami , prychając . To był
właśnie moment porozumienia ! Lucy odwróciła się powoli i
pogłaskała czoło klaczy .
-Dobra dziewczynka... - wyszeptała
i odeszła kilka kroków dalej …
~ Lucy
Postacie w opowiadaniu , miejsce rancha .
LUCY HALE
Zwyczajna 16 latka . No może nie do końca...
Odziedziczyła talent do ''zaklinania koni'' po mamie .
Ma bujną wyobraźnie i wiele pomysłów na rozwinięcie
działalności Rancha . Nie cierpi być w centrum uwagi .
Marion Hale
(45.l) Mama Lucy . Umie ''zaklinać konie ''
Nienawidzi przemocy wobec zwierząt . Ma dwie córki , Lucy i Lou . Prowadzi razem z Lucy schronisko dla koni w którym uczy się konie od nowa zaufać ludziom .
Spartan .
Koń który przeżył tragiczny wypadek . Uczestniczyła w nim także Lucy ,która straciła tam swoją najlepszą przyjaciółkę . . Najlepszy przyjaciel jak i towarzysz Lucy . Koń nie do opisania
Łagodny , z talentem do skoków. Ma 6 lat .
Cherotica
Nieufna klacz . Lucy próbuje nakłonić ją do współpracy z człowiekiem . 5 lat .
Sean Stanley .
Rancho jest wtulone pomiędzy wzgórza Wirginii .
Subskrybuj:
Posty (Atom)